Archiwum ‘Promocja’ kategorii
Wcelować w ląd, jak najdalej czyli 67. Zawody o Puchar Gordona Bennetta
Schlossplatz Münster fot. Ewa Daszewska
Położone w północnej części landu Nadrenia Północna-Westfalia w Niemczech,
Münster, spokojne miasto uniwersyteckie, w którym przeważa komunikacja rowerami, na trzy dni zamieniło się w miasteczko balonów.
Münster otrzymało wiele tytułów i nagród, i uznane zostało za najbardziej przyjazne do życia miasto świata. To rowerowa stolica Niemiec. Całe miasto otaczają ścieżki piesze i rowerowe, łącząc centrum miasta z Jeziorem Aasee i kanałem.
Architektura miasta odnowiona jest w średniowiecznym klimacie, z zachowaniem harmonii i umiaru. Nie ma tam krzykliwych reklam, a każde miejsce oznaczone jest złotym napisem. Wiele zabytków przyciąga turystów, szczególnie ratusz, słynący z podpisania historycznego traktatu, kończącego wojnę trzydziestoletnią i liczne kościoły z Katedrą św. Pawła na czele – dziełem architektury późnoromańskiej i gotyckiej.
Mnie najbardziej urzekł gotycki Kościół św. Lamberta. Choć jest świadectwem okrutnej walki z innowiercami, ma też nową historię. Na wieży od września 2022 roku jako projekt tymczasowy wisi „Drabina do Nieba”, wewnątrz kościoła jest podobna instalacja – obie świecą ciepłym, pomarańczowym światłem (ta na zewnątrz tylko po zmroku). To magiczne połączenie starego i nowego świata. Autorką drabiny jest artystka Billi Thanner. Drabina symbolizuje sen Jakuba z Księgi Rodzaju o schodach do nieba. Jakże pasuje ta idea do lotu balonem.
Balonowe tradycje
W Münster corocznie odbywają się huczne karnawały i zawody balonowe, które ściągają wielu turystów. Podobnie jak w odległym o 1000 km Lublinie, jednym z jego miast partnerskich.
Za najpiękniejsze miejsce w Münster uważany jest barokowy budynek administracyjny Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma (dawniej pałac biskupi) otoczony parkiem z ogrodem botanicznym. Plac przed nim we wrześniu 2024 zyskał dodatkowo niezwykłą oprawę.
W dniach 12-15 września 2024 odbyła się tu kolejna, 67. już edycja Mistrzostw Świata FAI balonów gazowych na długim dystansie, czyli Puchar Gordona Bennetta – najstarszych (od 1906 r.) i najbardziej prestiżowych zawodów lotniczych. Uczestnicy zawodów walczą o pokonanie balonami gazowymi bez lądowania jak największej odległości w linii prostej od startu do lądowania; nie mogą lądować w wodzie.
Warunkiem dopuszczenia do udziału w Pucharze Gordona Bennetta jest pojemność powłoki balonu: 1000 m³ ± 5%. Obecnie lata się na wodorze. Hel jest zbyt drogi, 1 m³ helu kosztuje wielokrotnie więcej niż wodoru.
Nie ma określonych wymagań w odniesieniu do kosza balonu. Spotyka się różne konstrukcje z nietypowych materiałów. W Pucharze Gordona Bennetta bierze udział najwięcej balonów typu Wörner.
Francuzi natomiast startują na balonach własnej konstrukcji, własnej produkcji, wzorowane na balonach starego typu, ale bardzo lekkich. Obecnie częściej spotyka się balony bezsieciowe, trochę lżejsze od sieciowych, w kolorze białym. Kolorowy balon szybciej nagrzewa się od słońca, co negatywnie wpływa na mechanikę lotu – balon jest mniej stabilny, co wiąże się z utratą w czasie lotu kilku worków balastu. Biały balon jest bardziej stabilny, odbija światło, więc nie nagrzewa się za bardzo, z kolei nocą nie wychładza się nadmiernie.
Kolej na Niemcy
65. zawody Pucharu Gordona Bennetta w St. Gallen w Szwajcarii w 2022 roku wygrała załoga z Niemiec w składzie: Wilhelm Eimers (72 lata) i Benjamin Eimers, która wylądowała w Zarewo w Bułgarii, na wybrzeżu Morza Czarnego, osiągając wynik 1572,36 km po ponad 60 godzin lotu. Dlatego organizacja tegorocznych zawodów przypadła Niemcom.
Wilhelm Eimers wziął udział w 31 zawodach, a wygrał w 5, zdobył 17 medali. W 2022 roku wystartował po raz drugi z synem Benjaminem, który w zawodach o Puchar Gordona Bennetta startował po raz siódmy. Razem zajęli drugie miejsce w rankingu pilotów balonów gazowych za wynik 2587,21 km, osiągnięty w Wilmington po starcie w 66. edycji z Albuquerque w USA w 2023 roku.
Benjamin „Benni” Eimers w wieku 38 lat otrzymał najwyższe wyróżnienie w swoim sportowym życiu – został wyróżniony Dyplomem FAI Montgolfier 2022 za najlepsze wyniki sportowe w lataniu balonem gazowym. Wilhelm Eimers otrzymał taki dyplom w 1994 r. za wyniki w 1993 r. Był nauczycielem, wyszkolił również wielu polskich pilotów. To człowiek legenda, wzór do naśladowania, chętnie służący radą i pomocą innym pilotom.
W organizację 65. edycji zawodów zaangażowała się czynnie cała rodzina Eimersów: Wilhelm Eimers i Benjamin Eimers wystartowali jako GER-1 balonem D-OTLI, Sebastian Eimers – Dyrektor wykonawczy – w zaplanowanie całego wydarzenia, Fritzi Eimers – w mediach społecznościowych.
Udział Polaków
Polacy uczestniczyli w 34 edycjach Pucharu Gordona Bennetta, w 6 zwyciężyli (https://alledit.pl/2023/09/puchar-gordona-bennetta-udzial-polakow/ – opis po 33 edycjach).
W Münster wystartowały dwie polskie załogi:
POL-1: Jacek Bogdański z POL-1 (zwycięzca z 2018 roku razem z Mateuszem Rękasem) od dwóch lat startuje w gazowych zawodach z Przemysławem Mościckim.
POL-2: Andrzej Olszewski i Jarosław Cieślak – startujący razem po raz trzeci.
Polak wystartował też w australijskich barwach. W załodze AUS-1 coopilotem Kiffa Soundersa był nasz rodak Dariusz Brzozowski.
Podniosły start
W czwartek 12 września od rana zjeżdżali do Münster uczestnicy. Zarejestrowano 21 2-osobowych składów pilotów z 11 krajów.
Przed pałacem na Schlossplatz Münster członkowie załóg odważali piasek do worków, dodając do niego sól, by zapobiec zamarzaniu w niskich temperaturach na dużych wysokościach, a po deszczu niestety trochę był wilgotny.
Jednak dalsza realizacja założonego programu zależała od pogody. Prognozy były bardzo zmienne. W kierunku na wschód były duże opady deszczu w Europie Wschodniej, na południu czekały Alpy z niepewną pogodą, a na południowy zachód najdalej można było dolecieć do Portugalii na Półwysep Iberyjski. Start w Zawodach o Puchar Gordona Bennetta przełożono na sobotę.
Na odprawie generalnej uroczyście powitano uczestników 67. Zawodów o Puchar Gordona Bennetta i wylosowano kolejność krajów i zawodników.
Rozlosowano kolejność 21 startów: POL-1 startować będzie jako 5., POL-2 jako 14., a pomiędzy Polak w drużynie australijskiej – 10.
Wszystkim przybyłym wręczono pamiątkowy album o historii niemieckiego baloniarstwa. Później zrobiono pilotom pamiątkowe fotografie.
Wieczorem przed pałacem zaprezentowano nowy niemiecki balon gazowy i oficjalnie go ochrzczono, nadając imię: „Westfalen”, jak firma, która sponsorowała gaz na zawody.
Zwieńczeniem wieczoru był pokaz przy muzyce świateł balonów na ogrzane powietrze reprezentujących sponsorów.
Strefa widzów ulokowana naprzeciwko pałacu w bliskiej odległości od balonów zapewniała wszystkim zainteresowanym możliwość oglądania tego widowiska w pięknej scenerii.
W piątek po odprawie pilotów, załogi dokonywały ostatniego sprawdzenia sprzętu, przygotowania balastu. Każdy z balonów zabiera około 600 kg balastu – zwykle 60 worków po 10 kg starannie zważonego piasku.
Wyposażeniem załogi są przyrządy lotnicze: radio (główne i zapasowe), transponder (pokazujący położenie geograficzne balonu oraz wysokość lotu), wariometr z pomiarem ciśnieniowym, Garmin z systemem wysyłania sms drogą satelitarną, akumulatory, instalacja elektryczna (w balonie musi być iskrobezpieczna), oświetlenie pozycyjne balonu, latarki oraz środki bezpieczeństwa: kamizelki ratunkowe, tratwa ratunkowa (lub kombinezony ratunkowe), dwie radioboje, radiopławy (nadajniki lokacyjne z systemami ratowniczymi, aparatura tlenowa, odzież puchowa.
Na wieczornej odprawie pilotów przedstawiono szczegółową prognozę pogody i możliwe trajektorie lotu oraz plan rozstawienia balonów do napełnienia.
Nocna gala z udziałem balonów na ogrzane powietrze o specjalnych kształtach oraz modeli balonów zachwyciła publiczność.
W sobotę kulminacyjny punkt programu. Na Schlossplatz Münster wkroczyły dwie cysterny z gazem. Nastąpiło napełnianie balonów gazowych. To bardzo widowiskowe, bo balony wystrzeliwują w powietrze jak grzyby, wyjątkiem są tradycyjne balony siatkowe – te napełnia się długo, a załogi muszą przewieszać balast obciążający kolejno w dolne piętra siatki okalającej balon. Cameron z automatycznym zaworem, napełniany był stopniowo przez specjalny rękaw.
Po napełnieniu balonów piloci udali się na odprawę przedlotową, a po niej ustawili się do pamiątkowego zbiorowego zdjęcia, także razem z załogami.
Potem nastąpił najbardziej widowiskowy moment dla fotografów i najtrudniejszy dla pilotów – oczekiwanie na start.
Przed startem uczestników 67. Zawodów o Puchar Gordona Bennetta o godzinie 18.30, wystartował nowy gazowy balon reklamowy „Westfalen”, pokazując widzom kierunek wiatru, z jakim kolejno będą startowali zawodnicy.
Następnie na podium, ustawione wysoko, tuż przed publicznością załogi przeprowadzały w wylosowanej kolejności kosze zawodników z kolejnymi numerami startowymi. Po sprawdzeniu checklisty przez pilotów oraz kontroli balonu przez oficera bezpieczeństwa następował sygnał do startu. Sędzia odpowiedzialny za start odejmował odpowiednią ilość balastu, tak by zapewniać unoszenie się balonu.
To był niezwykle podniosły moment – przy dźwiękach hymnu narodowego kraju każdego z uczestników. Dla mnie oczywiście najbardziej wzruszające były starty: POL-1 „Orzeł biały”, AUS-1 „Zonzo” z naszym rodakiem i POL-2 „Warsteiner”.
Załoga GER-1: Wilhelm Eimers i Benjamin Eimers, przed startem wykonała istne show, filmując z kosza widzów, a tuż po starcie wyrzuciła pamiątkowe pocztówki – znalazłam się wśród szczęśliwców, którzy złapali kartkę.
Na podniebną wędrówkę piloci zabierają potrzebne wyposażenie i dobry humor. Mają też swoje maskotki, które eksponowali na linach kosza.
Kolejno znikali w mroku przy aplauzie widzów. Dla nich atrakcje trwały jeszcze długo w noc. Na kilku placach miasta odbywały się nocne pokazy balonów na ogrzane powietrze.
Zawodnicy pożegnali gwar i światła. Wpłynęli w noc i coraz niższe temperatury. Na wysokości 2000 m była inwersja. Dzięki temu wodór w balonach zaczynał się trochę ogrzewać. Pierwsza noc jest najtrudniejsza do przetrwania. Piloci zaczęli następną dobę. Po 6. godzinach lotu zawodnicy znaleźli się w okolicy Bonn, lecąc w kierunku południowo zachodnim. Po 14 godzinach lotu wszyscy byli już we Francji.
Wieczorem w niedzielę 15 września bezpiecznie wylądowały 3 drużyny: BEL-1, GBR-1 i POL-2. Postanowiły wylądować przed nocą i …Pirenejami.
Pozostałe 18 balonów dalej płynęły w noc nad środkową Francją w kierunku południowo-zachodnim.
POL-2: Andrzej Olszewski, Jarosław Cieślak
Piloci wystartowali w Münster razem po raz trzeci, wcześniej w zawodach o Puchar Gordona Bennetta w Toruniu oraz w Szwajcarii. Załogę naziemną POL-2 stanowili:
Frank Zwanzig i Detlef Stremke – sztab, Artur Kolańczyk i Michał Parkitny kierowcy. Wystartowali o 19.40. Lecieli żółtym balonem „Warsteiner” (Wӧrner z 1990 r.) o znaku D-OWBA, pożyczonym od Wilhelma Eimersa. Kierując się na południowy zachód, jak wszyscy, krótko przed godziną 22 przelecieli nad lotniskiem w Dortmundzie (o 22.00 lotnisko zamyka działalność), mieli zgodę na przelot.
Po godzinie 22. ominęli z lewej strony lotnisko w Düseldorfie. Przelecieli w CTR Kolonia-Bonn, zgodnie z zaleceniem kontrolerów ruchu lotniczego 7 tysięcy stóp. Poniżej do lądowania podchodził transportowy Jambojet. Potem już noc mijała spokojnie. Przelecieli nad Luksemburgiem. Była inwersja, więc nie stracili balastu. Wschód słońca powitał ich już nad Francją.
W strefie Bordeoux, gdy na kierunku była Zatoka Biskajska, zrobili podsumowanie. Mieli za mało balastu – trochę mniej niż połowa, żeby ryzykować dłuższy lot nad wodą – starczyłoby tylko na jedną noc. Poza tym otrzymali wiadomość o powodzi na południu Polski. Nie chcieli też obierać kierunku w stronę Lyonu gdyż rejon ten był pod wpływem mistrala. Po przekroczeniu dystansu 800 km podjęli decyzję o lądowaniu. Przed zachodem słońca zaczęli obniżać lot. Na 300 m wiatr wiał z prędkością 40 km/h, teren był lekko górzysty. Przy ziemi mieli już 11 m/s, minęli trzecią z kolei górkę i wylądowali w płytkiej, osłoniętej dolince, na stojąco, już o zmroku.
Po 23 godzinach i 50 minutach lotu wylądowali w Bourganeuf we Francji (w pobliżu miejscowości Saint-Léonard-de-Noblat), osiągnąwszy dystans 809,40 km, zajęli 19. miejsce w zawodach o Puchar Gordona Bennetta.
Andrzej Olszewski razem z żoną Katarzyną mieszkają w Polanicy Zdroju. Prowadzą schronisko dla zwierząt ¬– Fundacja „Pod Psią Gwiazdą”. Z Francji udali się bezpośrednio do domu. Nie zdążyli przed wodą. Do domu na szczęście powódź nie doszła. Jednak schronisko zostało zniszczone przez żywioł. Dzięki ofiarności wolontariuszy wszystkie zwierzęta udało się uratować. W odbudowie schroniska pomogli przyjaciele, wsparła ją także społeczność balonowa.
AUS-1: Kiff Saunders i Dariusz Brzozowski
Czwarty wylądował balon „Zonzo” (Wӧrner) o znaku D-OGBL – załoga AUS-1, Kiff Sounders i Dariusz Brzozowski – nasz rodak. W załodze naziemnej AUS 1 byli: Adam Szorc, Grega Trcek , Michael Wimmer, Barry Ward, Marek Matuszelanski.
Marek Matuszelański – pilot i instruktor balonowy, przyjaciel i instruktor Dariusza, zmarł nagle 13.09.2024. Załoga podjęła wspólnie decyzję o wystartowaniu w Pucharze Gordon Bennetta, aby uczcić pamięć Marka i jego zamiłowanie do balonów, uznając, że w zawody te wpisane jest rzucanie się w nieznane i przezwyciężanie wszystkich wyzwań, jakie stoją podczas lotu.
Nowy biały balon „Zonzo” dopiero na kilka dni przed wydarzeniem przyleciał od producenta, wymagał więc solidnego przygotowania. Po 34h 54’ lotu załoga AUS-1 bezpiecznie wylądowała w Langon we Francji (w pobliżu Saint-Symphorien), pokonała dystans 1027,55 km, plasując się na 18. miejscu.
Nadal 17 zespołów pozostawało w powietrzu – 8 ekip korzystało z morskiej bryzy nad Zatoką Biskajską, podczas gdy 9 pozostałych, znajdowało się nad Hiszpanią.
POL-1: Jacek Bogdański, Przemysław Mościcki
Załoga startowała białym balonem Cameron GB1000 (13-letnim) o znaku D-OABD. Budowa balonu Cameron zapobiega mieszaniu się wodoru z powietrzem wewnątrz powłoki do końca lotu. To jedyny taki balon na tych zawodach. Umieszczony w dolnej części serwomechanizm pneumatycznie otwiera klapę na szczycie balonu, regulując ciśnienie wewnątrz powłoki. Balon jest całkowicie szczelny, a wytrzymała tkanina jest zszyta; szwy są uszczelnione taśmą. Pilot może wymusić opadanie, wypuszczając wodór przez klapę lub wejść we wznoszenie, wyrzucając balast. Przy ostatecznym lądowaniu wypuszcza się wodór poprzez rękaw rozrywacza, błyskawicznie opróżniający powłokę z gazu. Dla bezpieczeństwa każdy z tych balonów wyposażony jest w system spadochronowania. W sytuacji krytycznej utraty gazu następuje wciągnięcie dolnej półstrefy w górną półstrefę balonu, tworząc coś na kształt spadochronu i dając możliwość w miarę bezpiecznego wylądowania. Przymioty bezpieczeństwa są okupione większym ciężarem – przez co można zabrać mniej balastu, tak potrzebnego na długie dystanse.
O znalezienie pilotów po lądowaniu i zapewnienie im bezpieczeństwa oraz zabezpieczenie sprzętu troszczyła się ekipa pościgowa w składzie: Bartosz Nowakowski i Piotr Lubaczewski. Na podium balon odprowadzała także córka Jacka, Barbara Bogdańska, która przyjechała na start z wnukami. Reszta załogi naziemnej stacjonowała w Krakowie, korzystając z gościnności Hotelu Galaxy, wspierającego POL-1 pomieszczeniami, i kontaktowała się z pilotami przez telefon komórkowy lub satelitarny. Za obsługę meteorologiczną odpowiadała Iwona Lelątko – meteorolog z IMGW (od czterech lat pomagała pilotom w Pucharze Gordona Bennetta w sprawach meteorologicznych, zdążyła poznać specyfikę gazowców) i Jacek Barski – pilot, ATC zapewniały Monika Zams i Monika Grotowska, za proponowaną pilotom strategię odpowiadał Bazyli Dawidziuk. Jacek Bogdański podkreślił, że realizacja założonego celu przez ekipę naziemną ma taki sam wpływ na wynik jak umiejętności pilotów i zalety sprzętu.
Jak inne ekipy POL-1 przeleciała nocą nad Niemcami – na wysokości 7 tysięcy stóp nad lotniskami w Dortmundzie i Kolonia-Bonn. W Kolonii dyżurowała jedna kontrolerka, która przeprowadziła większość balonów wyścigu w bezpiecznej separacji z samolotami w bliskiej odległości lub tuż nad pasem startowym.
Minęli Luksemburg. We Francji musieli ominąć strefę lotniczą Paryża. Po wschodzie słońca przelecieli nad elektrownią atomową w Cattenon. Koło Montheries zaczęły pojawiać się cumulusy, wypiętrzające się po przejściu frontu chłodnego w promieniach ostrego słońca, to oznaczało aktywność termiczną. Zaczęli się wzbijać wyżej. Lecieli z prędkością przelotową 30-40 km/h. Przed lotniskiem w Couzeix Limoges około godziny 21.20 kontroler ruchu lotniczego nakazał im szybkie wzniesienie na 6 tysięcy stóp (2000 m) w związku z podchodzącym do lądowania samolotem. Postanowili lecieć dalej w kierunku Hiszpanii. Aby uniknąć trudnych górskich warunków nad Pirenejami, wybrali lot nad Zatoką Biskajską. Nocny lot nad zatoką przebiegał spokojnie na wysokości 600 stóp (około 180 m) z prędkością 25 km/h.
Załoga naziemna, widząc z brzegu światła pozycyjne balonu w odległości 1500 m z niepokojem obserwowała, tak jak wszyscy obserwatorzy on-line, kurs balonu i sprawdzała potencjalne kierunki i prędkości wiatru oraz ukształtowanie terenu linii brzegowej w północnej Hiszpanii, gdzie spodziewała się powrotu balonu nad kontynent. O godzinie 8.26, gdy piloci znajdowali się koło San Sebastian, kontrolerka ruchu lotniczego nakazała im wznieść się na wysokość na 3000 m, bo miał startować samolot cargo. Piloci prosili o 15 minut zwłoki, by słońce ogrzało wodór i wznieśli się bez straty balastu. Nie było zgody. Za to polecenie wzniesienia się na 7 tysięcy stóp. Z 15 worków balastu wyrzucili 2 – około 15 kg piasku. To był decydujący moment przekreślający dobry wynik lotu. Niestety służby kontroli ruchu lotniczego w Hiszpanii nie były doinformowane o rozgrywających się zawodach o Puchar Gordona Bennetta. Prędkość wzrastała. Słońce zaczęło mocniej grzać. Wtedy wzbili się na wysokość 16 tysięcy stóp – około 5 km, oczywiście w aparatach tlenowych. Tlen poprawił nastrój!
Trzeba było ominąć Madryt. Na większej wysokości pojawiła się taka możliwość od strony wschodniej. Przy prędkości 80 km/h kierowali się do centralnej Hiszpanii. Niestety po drodze był aktywny poligon wojskowy. Obniżyli lot.
Była godzina 10. I zaczęli odczuwać działanie termiki. Z prędkością około 60 km/h przelecieli nad Górami Iberyjskimi (wys. 1500 m). Widoki były wspaniałe, ale robiło się niebezpiecznie. Przed nimi na kierunku była farma wiatraków. Gdy ją minęli, przy prędkości 50 km/h wyhamowali na krzewach winogron niedaleko Logroňo.
Jacek Bogdański i Przemysław Mościcki, po 38 h 40 min. lotu wylądowali bezpiecznie w Oyón-Oion w Hiszpanii, osiągnąwszy dystans 1289,77 km, zajęli 16. miejsce w zawodach o Puchar Gordona Bennetta. Przezornie mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, a na głowach kaski. Łąka w górzystym terenie kończyła się urwiskiem, z którego kosz spadł.
Obaj piloci oceniają ten lot jako najpiękniejszy w ich dotychczasowej praktyce lotniczej.
Halsowanie z wiatrem…
…czy to możliwe? Balonem tak!
Czwartego dnia od startu, w niedzielę 17 września nadal, po trzech nocach, 12 załóg było w powietrzu. Wydaje się, że nie mają żadnych ograniczeń, jednak wody Oceanu Atlantyckiego stanowiły realną granicę wyścigu. To był już ostatni dzień zmagań. Emocje obserwatorów sięgały zenitu. Obserwując trajektorie lotów nad oceanem wyczekiwali na bezpieczne lądowania.
Kolejne załogi lądowały. Ale walka mistrzów trwała nadal. AUT-2, SUI-1, GER-3 to wracały nad ląd to nad wody Atlantyku wykorzystując zmienne kierunki na różnych wysokościach. Internauci pełni emocji komentowali z niedowierzaniem: – „Czy to w ogóle możliwe?” – „Czy to sterowce?”. To mikroośrodek niżowy dał możliwości manewrowania trzem załogom, które poleciały najdalej.
Team Austria wykazał się wyjątkowymi umiejętnościami kierując się na najbardziej południowy kraniec Portugalii, zachwycając się widokiem znad wody odległego Sagres. Dalej lecieć się nie dało. Tym większe uznanie należy się zwycięzcom, bo
Christian Wagner brał udział w zawodach o Puchar Gordona Bennetta siódmy raz, a Stefanie Liller dopiero trzeci, licencję pilota ma od 4 lat i została pierwszą kobietą, która zwyciężyła w Pucharze Gordona Bennetta i drugą, która stanęła na podium.
Gratulacje należą się wszystkim pilotom z podium. Wszyscy są zwycięzcami, bo wyniki były bardzo wyrównane, a walka była wytrwała i pełna emocji.
1 miejsce zajęła załoga AUT-2: Christian Wagner i Stefanie Liller z Austrii, osiągając dystans 2 111,17 km w czasie 67h 01’,
2 miejsce – SUI-1: Kurt Frieden i Pascal Witprächtiger ze Szwajcarii – dystans 2109,75 km w czasie 65h 54’,
3 miejsce – GER-3: Andreas Zumrode & Axel Hunnekuhl z Niemiec – dystans 2108,47 km w czasie 68h 57’.
Wszystkie 21 zespołów bezpiecznie wylądowało. Należą się im gratulacje za podjętą walkę, hart ducha i koleżeństwo.
Ostateczne oficjalne wyniki 67. Coupe Aéronautique Gordon Bennett przedstawia tabela.
Ceremonia zakończenia i uroczyste wręczenie nagród odbyło się w sobotę, 21 września 2024 r. w Factory Hotel Münster. Uczczono arystokrację balonową – bo udział w zawodach o Puchar Gordona Bennetta nobilituje, gdyż wymaga najwyższych umiejętności lotniczych. Doceniona była też perfekcyjna organizacja gospodarzy imprezy.
To najbardziej emocjonujące wydarzenie mijającego roku, w którym miałam szczęście wziąć udział.
Tekst: Ewa Daszewska „Balonowa Gorączka” Alledit.pl
Autorka składa podziękowanie przyjaciołom:
Renacie Celer i Oswaldowi Szmania – dzięki Wam mogłam być w sercu wydarzenia, na miejscu startu balonów,
Pilotom – za długie rozmowy i udostępnienie zdjęć z lotu – dzięki nim możemy poczuć atmosferę lotu, a nie tylko być obserwatorami,
Sebastianowi Thiemann’owi – za okazaną pomoc w strefie prasowej.
Kliknij w zdjęcie, a zobaczysz większe!
Pogoda dla „Przekroju”
W piątek trzynastego grudnia przy moście Poniatowskiego z plaży Poniatówka uniósł się gigantyczny, balon „Baby You” (wyprodukowany przez Cameron Balloons w 2022 roku) w kształcie śpiącego dziecka, projektu belgijskiego artysty Barta Van Peela. Szeroki na 34 metry, wysoki na 26 metrów balon ma pojemność 3400 m³ i waży …450 kg.
Niełatwo napełnia się balony o specjalnych kształtach, mają ogromne rozmiary i wiele komór – ten trzy. Wymagają wiele osób i siły do rozstawienia i utrzymania na linach. Przekrojowi się to udało. Pomocne było środowisko balonowe, a balon pilotował Dariusz Brzozowski z Białegostoku.
Wydarzenie to zorganizowała Fundacja PRZEKRÓJ z okazji premiery pierwszego w historii rocznika „Przekroju”.
Na cały rok: 268 stron pełnych refleksji, humoru, sztuki i rozmów o najważniejszych sferach życia.
Wzlot „Baby You” symbolizuje podążanie za drzemiącą w każdym z nas dziecięcą radością i zachęca do przeżywania nawet ulotnej chwili zachwytu nad światem.
Nasuwa się refleksja, że łatwiej powołać do życia dziecko, niż je utrzymać, a jeszcze trudniej na wysokim poziomie… Jedno jest pewne – warto pielęgnować marzenia i te duże i małe.
Tekst: Ewa Daszewska Alledit.pl
Zdjęcia: Ireneusz Bednarski
Balon dla Tarnowa
Ciekawym punktem wypadowym w Małopolsce jest Tarnów. Miasto o niespełna 700-letniej historii ma ciekawą architekturę i bogate tradycje niepodległościowe. Ma też lokalną atrakcję. Nad Tarnowem często zobaczyć można balony za sprawą Mościckiego Klubu Balonowego.
Mościcki Klub Balonowy z Tarnowa corocznie organizuje loty balonowe nad Tarnowem dla uczczenia Narodowego Święta Niepodległości. Od kilku lat na jego wezwanie na zasadach pospolitego ruszenia do „Balonowego Turnieju Niepodległości” staje coraz więcej załóg balonowych.
W tym roku w Tarnowie obchody Dnia Niepodległości rozpoczęły się 10 listopada. Na błoniach za Parkiem Strzeleckim, w którym na wyspie znajduje się Mauzoleum generała Józefa Bema, o godzinie 13.15 odbyła się odprawa przed dorocznym Balonowym Turniejem Niepodległości. Zgłosiło się czternaście załóg z Tarnowa, Krakowa, Krosna i Stalowej Woli. Po krótkiej odprawie przedlotowej uczestnicy zapalili flary na cześć święta, pozując do pamiątkowej fotografii.
Wiatr wiał w kierunku na południowy zachód z prędkością 2 węzłów (około 1m/s), wyżej odkręcał na północny zachód. Rozegrana została jedna konkurencja: „Pogoń za lisem”, w którego wcielił się gospodarz Mateusz Rękas – prezes Mościckiego Klubu Balonowego startujący o 14.00 balonem „Roleski” eXtreme Racer (Kubiček Balloons, pojemność 1700 m³) o znaku SP-BMR. Była niska podstawa chmur, ale stanowiły cienką warstwę.
Krzysztof Rękas – jeden ze współzałożycieli Klubu zaprosił mnie oraz Adama – mieszkańca Tarnowa na lot balonem „Republika Roleski” BB22Z (Kubiček Balloons, pojemność 2200 m³) o znaku SP-BRE. Wystartowaliśmy o14.05, wchodząc w mgłę w ślad za „lisem”. Ale po wyjściu nad chmury naszym oczom ukazał się niepowtarzalny, pełen światła widok. To była nagroda za mobilizację w mglisty, zimny dzień. Wkroczyliśmy w inny wymiar i …prawdziwie świąteczny nastrój wymalował pełen entuzjazmu uśmiech na twarzach. Adam, który leciał balonem po raz pierwszy, wykrzyknął: „Dotknąłem nieba!”. Żeglowaliśmy w grupie balonów ponad osłonecznionymi chmurami, a cień balonu znalazł się w tęczowym halo. Pilot cały czas kontrolował pozycję lidera, ważne było, by schodzić do lądowania w tym samym miejscu co „lis”. Po przekroczeniu Dunajca „lis” zaczął szukać miejsca do lądowania. Przelecieliśmy tuż nad nim. Krzysztof nie rzucał markera, bo jak stwierdził „Gospodarzowi nie wypada wygrać.”
Wylądowaliśmy nieopodal, w miejscowości Siedlec o 14.55 po 50 minutach lotu. Jak się potem okazało, po podliczeniu nalotu po tym locie balon osiągnął 500 godzin nalotu, dokładnie co do minuty!
Zaczynała się sieć linii energetycznych, więc nie wybrzydzając wysiedliśmy na zaoranym polu i podciągnęliśmy kosz z pilotem w kierunku drogi, a kawałek podleciał sam. Dalej trzeba było przenieść balon, gdyż jedna z linii ciągnęła się wzdłuż drogi. Pomogły dwie inne ekipy; wszystko poszło sprawnie i w dobrym humorze.
Po locie w siedzibie Klubu przy ulicy Kolejowej w Mościcach odbyło się wręczenie nagród. Wszyscy uczestnicy Balonowego Turnieju Niepodległości wygrali wspaniałe wrażenia, a strażniczką szabli ufundowanej przez Jacka Bogdańskiego na kolejny rok została zwyciężczyni – Paulina Machaj z Klubu Balonowego Stalowa Wola, drugie miejsce zajął Kacper Pudło, reprezentujący Celfast Krosno Miasto Szkła, a trzecie Filip Orłowski z Mościckiego Klubu Balonowego. (Na zdjęciu od lewej: Filip Orłowski, Kacper Pudło, Paulina Machaj, Mateusz Rękas, Krzysztof Rękas)
Po części oficjalnej zaczął się wieczór pieśni patriotycznej. Organizatorzy stworzyli niezwykle ciepłą atmosferę, ich gościnność corocznie skupia wielu lotników, nieraz z odległych miejsc.
Mościcki Klub Balonowy ma bogate, ponad 90-letnie tradycje. Został założony 29 czerwca 1933 roku i działał w Mościcach przy Państwowych Zakładach Azotowych.
W 1996 roku Krzysztof Rękas i Paweł Orłowski reaktywowali działalność klubu. Obecnie prezesem klubu jest Mateusz Rękas – zwycięzca z Jackiem Bogdańskim 62 edycji Pucharu Gordona Bennetta w 2018, dzięki temu Polska uzyskała prawo organizacji zawodów w Polsce w 2020 – ze względu na pandemię zrealizowane w 2021 w Toruniu. Misją klubu jest: propagowanie i rozwój sportu balonowego oraz utrwalanie więzi pomiędzy Aeronautami. Jego członkowie są zdobywcami medali na Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Świata, rekordów Polski, a nawet rekordu Guinnessa. Balony klubowe biorą udział w wielu fiestach i pokazach w kraju i za granicą. Załoga balonu będącego repliką Mongolfiery występuje w strojach historycznych z epoki upowszechniając wiedzę o początkach aeronatyki.
Dziesiątki osób stowarzyszonych i współpracujących z Klubem są zaangażowane w rozwój sportu balonowego w mieście i regionie. Dzięki wsparciu miasta Klub otrzymał w dzierżawę budynek dawnej remizy w Mościcach, który wyremontował we własnym zakresie stwarzając bazę do rozwoju tego sportu.
Chociaż kroniki Wincentego Balickiego dokumentują, że nad Tarnowem pierwszy balon widziany był 215 lat temu – w 1809 roku nad klasztorem i przyległymi do niego budynkami.
Inne miasta, jak: Wrocław, Szczecinek, Krosno, Ełk, Stalowa Wola, Białystok, Leszno, Grudziądz mają balony je firmujące, kiedyś miała też Warszawa… Pora na Tarnów, by miał swoją latającą wizytówkę. Władze miasta dostrzegają potencjał reklamowy jaki oferują balony, a społeczność może wesprzeć tarnowski sport i jego światową czołówkę. W Budżecie Obywatelskim na 2025 został zgłoszony projekt „Balon dla Tarnowa”. Projekt zakłada zakup kompletnego balonu, organizację dużej imprezy balonowej, konkursy dla mieszkańców oraz udział balonu w wydarzeniach organizowanych w mieście. Balon będzie też szansą dla młodych pilotów na rozwój ich sportowych karier i wyjątkowej promocji dla miasta. Powstały nawet dwie propozycje graficzne powłoki balonu z logo miasta.
Można głosować na stronie: www.bo.tarnow.pl – projekt #3 od 20.11.2024 do 19.12.2024.
W dniu 1 grudnia na błoniach za Parkiem Strzeleckim mieszkańcy Tarnowa będą mogli się wznieść balonami na uwięzi – bezpłatnie! Między godziną 13.00 a 15.00 trzy balony będą zabierały pod niebo kolejno wszystkich chętnych.
Na miejscu będzie można zagłosować na projekty budżetu obywatelskiego, w tym na „Balon dla Tarnowa”. Aby wzorem innych miast, Tarnów posiadał swój balon promujący miasto oraz uświetniający wydarzenia miejskie.
Tekst i zdjęcia: Ewa Daszewska „Balonowa Gorączka” Alledit.pl
Projekty graficzne balonu: Kubiček Balloons
Nowa perspektywa na Kraków
Do odwiedzin stolicy Małopolski nie trzeba namawiać. Do Krakowa warto się wybrać także jesienią. Nie przeszkadza upał, a nisko świecące słońce oświetla historyczne obiekty ciepłym blaskiem.
W dniach 17-20 października 2024 odbyła się Krakowska Fiesta Balonowa Unplugged, podczas której nad miastem wzniosły się kolorowe balony. Z koszy balonów Kraków ujrzany został z zupełnie nowej perspektywy, a zdjęcia zarejestrowały urodę miasta.
Krakowska Fiesta Balonowa została zorganizowana w unikalnej formule, gdyż
rozgrywane konkurencje odbywały się bez użycia nawigacji elektronicznej w oparciu o mapę i kompas, pod nadzorem sędziego i obserwatorów. Umiejętności pilota były kluczowe w rywalizacji.
Wydarzenie odbyło się przy współpracy z Urzędem Miasta Krakowa oraz Kraków Tourism Alliance. Wsparły je również krakowskie hotele: Hotel Galaxy, AC Hotel by Marriott, Hotel i Restauracja Kościuszko, Hotel Galicja SPA Wieliczka, Hotel Polonia, Hotel Wyspiański, Qubus Hotel, Krakow Airport Hotel, Cracow Stay Apartments.
W czwartek 17 października w Hotelu Galaxy w Krakowie odbyła się rejestracja zawodników. Zgłosiło się 17 pilotów. Zamiejscowe załogi zostały zakwaterowane w hotelach sponsorujących.
Planowany popołudniowy lot treningowy został odwołany ze względu na silny, porywisty wiatr, znacznie przekraczający zakładaną prędkość 1-5m/s.
O godzinie 20. w Hotelu Galaxy odbyła się odprawa generalna. Uczestników powitał gospodarz, pomysłodawca i główny organizator Fiesty Jacek Legendziewicz. Dyrektor Fiesty Sławomir Jurkiewicz przedstawił ramowy program. Sędzią był Krzysztof Borkowski, a kierownikiem organizacyjnym Krzysztof Korepta. Pomagali im liczni wolontariusze. Plan lotów uzależniono od warunków meteorologicznych, które sprawdzała Iwona Lelątko z IMiGW. Ustalono zasady – nieużywanie urządzeń elektronicznych do nawigacji (w sytuacji, gdyby dla bezpieczeństwa pilot użył w locie tych urządzeń, to nie uzyskałby wyniku; czuwał nad tym obserwator), loty do wysokości 2300 stóp (2700 m n.p.m.), nieprzekraczanie granicy CTR – w praktyce zapewniało to nie przekroczenie Wisły, pomiary w 2D (najbliższy punkt od celu bez względu na wysokość będzie brany pod uwagę do wyniku). Rozdano mapy oraz kartę konkurencji porannego, piątkowego lotu, który zaplanowano na godzinę 7:00 w południowej dzielnicy Krakowa Swoszowice. Prognozowana była mgła, jednak zanikająca z każdą godziną.
Rano załogi zebrały się na łące przy ul. Sawiczewskich. Organizatorzy od godziny 6. czekali na zjeżdżające się załogi z kawą i drożdżówkami. Kierowali samochody, aby dogodnie rozstawiły się w ciemności. O 7.10 wschód słońca ukazał widoczne ze wzniesienia centrum Krakowa.
Trasę lotu każdego z balonów rejestrowały trackery zamocowane na koszach przekazujące zapis na flightradar24.com, udostępnione przez Grzegorza Wysockiego. Dzięki nim zainteresowani mogli obserwować balony nie tylko na niebie, ale też on-line na swoich telefonach na portalach: fliger tracker i fliger radar.
Balony wystartowały ze Swoszowic w kierunku zachodnim. Najpierw na wyższych wysokościach wiatr skręcał na północny zachód, z czasem dołem na południowy zachód. Słaby wiatr 2m/s nie ułatwiał strategii. Wczesny start to kierunek w stronę CTR, późniejszy – mniejsze prawdopodobieństwo osiągnięcia celów.
Piloci rywalizowali w konkurencji sportowej JDG (Cel wyznaczony przez Sędziego). Mieli za zadanie nadlecieć na dwa cele. Jednym z nich był wiadukt nad autostradą A4 w ciągu ulicy Kąpielowej. Drugim celem był Fort 52 Borek. Piloci otrzymali zdjęcie fortu z góry. Wyznaczone cele były trudne do osiągnięcia, ale zawodnicy walczyli. Widok na Kraków z góry był bardzo malowniczy.
Po locie uczestnicy Fiesty mogli sprawdzić się w roli pilota samolotu pasażerskiego. Dzięki uprzejmości Centrum Edukacji Lotniczej na lotnisku Kraków Airport pod profesjonalną opieką instruktora poznali realistyczne warunki lotu w symulatorze lotów Airbusa A320.
Na popołudnie w piątek były niekorzystne prognozy pogody. Na miejscu planowanego startu przy Centrum Handlowym Bonarka o godzinie 15:00 odbyła się odprawa, powtarzana po okresach oczekiwania na poprawę warunków atmosferycznych. Niezmiennie wiał silny wiatr, odwołano więc loty w konkurencjach, nie byłyby bezpieczne. Wokół zgromadzili się widzowie, także Ci najmłodsi. Mieli okazję zobaczyć z bliska kosz balonowy z płomieniem ognia z palnika i zadawać pilotom pytania.
Kolejny lot zaplanowany został na sobotę nad centrum miasta w CTR Lotniska Balice. Start nastąpił z terenów zielonych obok Akademii Wychowania Fizycznego przy ul. Jana Pawła i prowadził w kierunku zachodnim, południowo zachodnim przez Rynek do miejsca lądowania na Błoniach. Prędkość wiatru oscylowała około 3m/s. Koordynator lotu Tomasz Gajewski, mający na pokładzie balonu transponder, prowadzący z wieżą kontroli lotów korespondencję lotniczą wystartował zaraz po wschodzie słońca (7:10) jako pierwszy i wyznaczał kolejnym balonom granicę bezpiecznej trasy według planu lotu. Lot ten odbywał się według zasady konkurencji „Pogoń za lisem”, tylko że nie było celu ze względów bezpieczeństwa, a lądowanie zalecono jak najbliżej miejsca lądowania lidera.
W balonach oprócz pilotów liczni fotoreporterzy próbowali nadążyć złowić jak najwięcej kadrów, a w niskim locie nad miastem widoki zmieniały się jak w kalejdoskopie. W niespełna półgodzinnym locie (7:25-7:50) trzeba się było nieźle uwijać, żeby nie przegapić ważnych obiektów po drodze, przepięknie oświetlonych przez wschodzące słońce. Wrażenia z lotu niezapomniane! Ich namiastkę dokumentują fotografie wykonane dzięki uprzejmości pilota Roberta Helaka z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu i jego załogi: Wiesława Bogusa, Henryka Marczaka, Andrzeja Szentaka, którzy umożliwili autorce udział w obu lotach na pokładzie balonu „Balcerzak”. Natomiast wielu entuzjastów obserwowało balony z różnych punktów miasta, zapisując niezapomniany pokaz przelotu balonów na ogrzane powietrze na swoich zdjęciach.
Piloci zwykle muszą trafić balonem do celu w przestrzeni lub nad celem wyłożonym na ziemi wyrzucić marker. W sobotę uczestnicy Fiesty zostali zaproszeni do Centrum Macierz Polonii, gdzie mieli możliwość spróbować trafić do celu z łuku oraz zapoznać się z działalnością Centrum kultywującego tradycje patriotyczne i rodzinne.
Lot nad dużym miastem, na granicy z CTR lotniska wymaga dobrej współpracy między pilotami i kontrolerami. Znajomość specyfiki lotu balonem u kontrolerów oraz zaufanie do pilotów i przestrzeganie reguł ruchu powietrznego przez tych drugich daje dobre rezultaty. Dzięki pomocy Tomasza Wróbla uczestnicy Fiesty w przeddzień Święta Kontrolera Ruchu Powietrznego odwiedzili wieżę kontroli lotów na Balicach.
Praca kontrolera jest niezwykle odpowiedzialna, jednak jedna z kontrolerek o 14-letnim stażu pracy powiedziała, że trudniejsze jest bycie rodzicem trzech synów.
W sobotę od godz. 16 przy pasie startowym dawnego lotniska Czyżyny, obok Muzeum Lotnictwa Polskiego odbyły się pokazy balonów i „loty na linach”
Walcząc z podmuchami wiatru załogi do późna eksponowały balony widzom zgromadzonym na łące obok Muzeum Lotnictwa. Pokazy cieszyły się dużym zainteresowaniem mieszkańców, którzy przybyli na Czyżyny całymi rodzinami. Najmłodsi czekali na swoją kolej, żeby wejść do kosza balonu i zrobić sobie w nim zdjęcie.
Wieczorem w Hotelu Galaxy dokonano podsumowania Fiesty. W konkurencjach sportowych, rozgrywanych z tradycyjnymi przyrządami (kompas, mapa) najwięcej punktów z 17. sklasyfikowanych pilotów – 1991 – uzyskał Jacek Legendziewicz. Jako organizator imprezy zrzekł się nagrody. Pamiątkowe statuetki wręczono pilotom:
- Waldemar Lekan (balon „Zygzak”) – 1709 pkt,
- Witold Filus (balon „Krosno miasto szkła – Fundacja Otwartych Serc im. B. Nykiel”) – 1661 pkt,
- Włodzimierz Klósek (balon „Sprint Air”) – 1601 pkt.
Wszyscy zawodnicy otrzymali pamiątkowe magnesy.
Uczestnicy pełni wrażeń z latania nad Krakowem, zachwyceni wyjątkową atmosferą Fiesty oczekują następnej edycji.
Tekst i zdjęcia: Ewa Daszewska „Balonowa Gorączka” Alledit.pl
Balony nad Pasłękiem
W dniach od 14 do 18 sierpnia 2024 w Pasłęku odbyły się 28. Zawody Balonowe im. Bogusława Stankiewicza. Honorowy patronat nad zawodami objął Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego Marcin Kuchciński.
Pasłęk – miasto w województwie warmińsko-mazurskim w tym roku obchodzi 727-lecie istnienia. Turyści przyjeżdżają tu zobaczyć murowany zamek z XIV wieku, mający swoją tajemnicę w zasypanych lochach oraz system fortyfikacji miejskich (do dziś mury zachowane na 1200 metrach długości, co stawia je w gronie najdłuższych zachowanych murów miejskich w Polsce), ratusz, kościół św. Bartłomieja z unikalnymi Organami Hildebrandta i Międzynarodowymi Koncertami Organowymi.
Dodatkową atrakcją lata są zawody balonowe. Organizatorami jest Powiat Elbląski oraz Miasto i Gmina Pasłęk. Pierwotnie organizowane na początku lata – zwane świętojańskimi – miały stanowić bazę do przygotowania do sezonu sportowego. Przeniesione na czas dożynek zawody spotkały się z lepszymi warunkami pogodowymi. Zebrane z pól uprawy zapewniły więcej możliwości do startów i lądowań.
Założeniem imprezy jest promocja Kanału Elbląskiego, Żuław i Zalewu Wiślanego. Wyczekiwane są każdego lata przez mieszkańców Pasłęka.
Maciej Romanowski Starosta Elbląski kontynuuje inicjatywę śp. Bogusława Stankiewicza dyrektora szkoły i lotnika, pomysłodawcy zawodów balonowych w Pasłęku i koordynuje organizację zawodów. Od strony sportowej zawody przygotowuje Wojciech Polewicz z Aeroklubu Gdańskiego.
Tegoroczne zawody rozpoczęły się wieczorem w środę 14 sierpnia od lotów treningowych. Balony wystartowały z osiedla przy ul. 11 listopada entuzjastycznie żegnane przez mieszkańców. Poleciały w kierunku północno zachodnim.
Zaproszona do załogi pilota Roberta Helaka z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu, w której składzie byli Henryk Marczak i Andrzej Szentak, wyruszyłam balonem „Balcerzak” (Kubiček o pojemności 2150 m³) o 18.55 z Robertem i Andrzejem. Wiatr był dość silny, ponad 4 m/s. Przelecieliśmy nad skrajem miasta, centralnie nad stadionem miejskim i wylądowaliśmy o 19.40 w Krościenku – przed wiatrakami. Henryk szybko dojechał do nas.
Odprawą generalną o 22.00 zawody zostały oficjalnie rozpoczęte. Dyrektor zawodów, starosta Maciej Romanowski przedstawił program, meteorolodzy z 22 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku prognozę pogody, Kierownik sportowy ogłosił loty z loggerami, pomiary powyżej 500 m nad celem w 3D. Zakazano lotów powyżej 1000 m AMSL – 3300 stóp.
Odlotowa rywalizacja
W czwartek rano odbył się inauguracyjny lot zawodniczy. Kierunek wiatru był podobny, średnia prędkość około 5 m/s, wzrastała powyżej 450 m do 25 m/s, ale miała słabnąć. Sędzia Ryszard Kurowski wyznaczył dwie konkurecje: Dolot do celu (Fy in – FIN), który był na trawniku między blokami przy ul. 11 Listopada – piloci rzucali markery do wyłożonego tam krzyża i Walc (Hesitation Waltz – HZW) między czterema punktami nad skrzyżowaniami dróg – trzeba było zbliżyć się do wybranego punktu jak najbliżej na wysokości 100 stóp (na loggerach zapisany został powietrzny szlak balonów i na tej podstawie można było zmierzyć odległość od wytyczonych wirtualnych celów).
Piloci szukali indywidualnego miejsca startu, które musiało być oddalone minimum 1000 m od celu. Okres startowy obowiązywał od 5.45 do 7.00. Tymczasem do 6.10 kolejni piloci zgłaszali rezygnację z lotu, gdyż duże balony nie dawały się postawić na wietrze – niektórzy próbowali i odpuszczali – złożyli je z powrotem, gdyż nie udało się ich w pełni napełnić ze względu na silne porywy wiatru. Jedynie Robert Helak wystartował „Balcerzakiem” i Vincent Lamort de Gail – członek Aeroklubu Warszawskiego i od niedawna także Grudziądzkiego Klubu Balonowego – „Patchworkiem”. Pilot Robert Helak wykorzystał warunki – wczesny start i lądowanie zaraz po drugiej konkurencji. Robertowi udało się zrobić dobry wynik w pierwszej konkurencji, jednak stracił część punktów za start w Rychlikach – na granicy wyznaczonej odległości, skąd odlecieliśmy o 5.55. Przelecieliśmy nad sennym miastem, podziwiając zamek oświetlony wschodzącym słońcem. Lądowanie na skoszonym polu w Mariance miało miejsce o 6.20. Zeszliśmy za zasłoną drzew na wzniesieniu. Prędkość została wytracona i pilot po mistrzowsku wylądował „na stojąco” (kosz się nie przewrócił). Prawdziwie świąteczny lot w rocznicę Bitwy Warszawskiej – cud, choć nie nad Wisłą!
Wieczorem wiatr osłabł do około 3 m/s. Mieliśmy lecieć na północny wschód, ale wiatr skręcił na północ. Lot był malowniczy, ale trudniej było osiągnąć wyznaczone cele. Pierwszy w konkurencji FIN – na wysokości 228 ft AMSL w promieniu 50 m – krzyż wyłożony został na łące za garażami na osiedlu przy ul. 11 Listopada – na tym celu najbliżej trafił Włodzimierz Klósek z Warszawy balonem „Sprint Air”, drugi w konkurencji Cel wyznaczony przez sędziego (Judge Declared Goal – JDG) wyznaczony był nad na wysokości 11ft AMSL w promieniu 40 m na polu – tu najlepszy wynik osiągnął Tadeusz Jakubiec z Grudziądza na „Econ Energia”, trzeci cel w 5. z kolei konkurencji: HZW – cztery punkty nad skrzyżowaniem dróg – dla wielu stały się zbyt dalekie, najbliżej był Vincent Lamort de Gail.
Wystartowaliśmy 0 19.00 z łąki w Pasłęku, oddalonej ponad 1500 m od celu. Po spokojnym locie nad miastem wylądowaliśmy o 19.40 w Mariance i spokojnie spakowaliśmy balon przed zachodem słońca. Jeszcze tankowanie gazu, kolacja i o 5.00 rano następna odprawa, na której poznamy warunki do porannego startu.
W tym locie również najlepszy okazał się Vincent Lamort de Gail i zdobył za niego Puchar Dowódcy Pułku Wsparcia Dowodzenia DWD Północny Wschód.
Część pilotów już w czwartek rozeznała planowane na piątek cele. Korzystając z zaproszenia Pola Golfowego Sand Valley, pomiędzy lotami zgłosiła się na lekcje gry w golfa.
W piątkowy poranek wyruszyliśmy w kierunku pól golfowych. Odległy o 500 m cel był trudny do osiągnięcia, bo prawie nie wiało (0,5-1 m/s, wyżej na 500-600 m do 3 m/s), a minimalny wiatr był bardzo zmienny.
W pierwszej w tym locie konkurencji FIN piloci mieli za zadanie dolecieć do celu, którym był krzyż na trawniku przy wjeździe na Pole Golfowe Sand Valley Golf Resort. Nie było to proste. Lecieli w kierunku południowo wschodnim, a wyżej na północny wschód. A były momenty, że wiatr zbliżał się do zerowej prędkości. Szukając właściwego kierunku wiatru, aby osiągnąć cel, piloci zmieniali wysokość niewiele się oddalając – utkali prawdziwą sieć z rysunków swoich tras. Vincent Lamort de Gail poradził sobie najlepiej. Kolejną konkurencją był HZW – do wyboru trzy wirtualne cele – w tej konkurencji zwyciężył Michał Wojda z Grudziądza balonem „Mc Donald”.
Wystartowaliśmy „Balcerzakiem” z pól golfowych o 6.40. Choć aura była spokojna, to emocje sięgały zenitu, najpierw, by zbliżyć się do celu, potem, by znaleźć bezpieczne miejsce do lądowania. Udało się takie znaleźć na skraju skoszonego pola w Mariance o 8.05. Wysiadłam z kosza i przeciągnęłam balon z pilotem na sąsiednią łąkę. Okazało się, że na dojazd ekipy naziemnej trzeba będzie trochę poczekać, gdyż w pobliskich zaroślach z trzech stron okalały nas rowy melioracyjne.
Po południu w miejscu porannego celu odbyła się odprawa przedlotowa, na której piloci poznali warunki meteorologiczne do wieczornego startu z tych okolic.
Wieczorny piątkowy start balonów z terenu Pola Golfowego Sand Valley przyciągnął całe rodziny. Widzowie z napięciem oczekiwali na wciągnięcie zielonej flagi na maszt – sygnał do startu. Byli zdumieni skalą aerostatów – małych widzianych na niebie, a z bliska budzących respekt.
Do rozegrania były dwie konkurencje JDG – cel nad wiaduktem – najbliżej był Tomasz Kuchciński z Warszawy i HZW – trzy wirtualne punkty – tę konkurencję zwyciężył Tadeusz Jakubiec. Dolny wiatr dawał lepsze rezultaty, ale na trasie były wiatraki, trzeba było bardzo uważać. „Balcerzak” wystartował o 19.05 i po locie w kierunku południowo zachodnim wylądował w Marwicy o 20.00.
Sobotni ranek rozpoczął się startem z osiedla przy ul.11 Listopada. Wiatr przy ziemi wiał z prędkością 3 m/s z południowego wschodu przy ziemi, odkręcał wyżej na lewo, aż do zachodniego na 750 m, wyżej wzrastała prędkość do 6-8 m/s.
Do rozegrania były te same, co ostatnio konkurencje JDG – najbliżej celu była Aneta Duczkowska z Aeroklubu Gdańskiego i HZW – trzy wirtualne punkty – tę konkurencję zwyciężył Michał Wojda.
Wystartowaliśmy o 5.55. Piotr z Pasłęka został zaproszony na swoją pierwszą podróż balonem „Balcerzak”. Mieliśmy lecieć na północ w kierunku Lidla, ale wiatr (około 3 m/s) odkręcił na wschód… Chmury były tego ranka dosyć nisko, ale i tak było pięknie. W dali widzieliśmy stada koni. Wylądowaliśmy w Kopinie na łące o 6.45. Piotr spełnił swoje marzenie o locie balonem i aktywnie uczestniczył w pracach załogi. To był ostatni lot zawodniczy w tych zawodach.
Hołd dla kpt. pil. Krzysztofa Sobańskiego[/caption]
Hołd bohaterom
Uczestnicy zawodów czczą pamięć bohaterów. W sobotę kolumna samochodów balonowych wyruszyła do Krasina, gdzie położono kamień upamiętniający kpt. pil. Krzysztofa Sobańskiego z 22. BLT w Malborku, który zginął 6 lipca 2018 roku w katastrofie samolotu MiG-29 pod Pasłękiem. Pilot uratował Krasin i Pasłęk zbaczając z trasy lotu po awarii samolotu. Niestety nie mógł się katapultować. Balonowa brać corocznie oddaje cześć jego pamięci.
Następnie konwój balonowy udał się na cmentarz w Pasłęku. Pomysłodawcą i pierwszym organizatorem zawodów był śp. Bogusław Stankiewicz. Tradycje lotnicze Pasłęka podtrzymuje i dba o uczczenie pamięci Bogusia przez uczestników zawodów starosta elbląski Maciej Romanowski. W uroczystości biorą udział członkowie rodziny „Bogusia”, bo tak był powszechnie nazywany, a także jego uczniowie.
Pokazy i nagrody
W sobotę wieczorem na stadionie miejskim w Pasłęku odbył się pokaz balonów i start do lotu o Puchar Prezesa firmy Heops. W tym locie nie brała udziału pucharowa trójka. Rozegrano Pogoń za lisem. Balon „lis” wystartował pierwszy, reszta balonów w ciągu 15 minut podążyła za nim. „Przyczajony tygrys, ukryty smok tych zawodów” Marcin Bednarski „pokazał zęby” w ostatnim locie, ze znakomitym wynikiem pokonując rywali.
Zawody Balonowe im. Bogusława Stankiewicza dobiegły końca. Po wieczornym locie, zatankowaniu butli, przyszedł czas na podsumowanie: podziękowania organizatorom i wolontariuszom, sędziom i meteorologom, ogłoszenie wyników i nagrodzenie zwycięzców. Uroczystość miała miejsce w siedzibie Zespołu Szkół Ekonomicznych i Technicznych w Pasłęku.
Zawody wygrał i zdobył Puchar Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Vincent Lamort de Gail, 2. miejsce zajął Robert Helak i zdobył Puchar Starosty Elbląskiego, 3. miejsce zajął Włodzimierz Klósek i zdobył Puchar Burmistrza Pasłęka.
Sklasyfikowano 13 zawodników.
Vincent Lamort de Gail otrzymał także Puchar Dowódcy Pułku Wsparcia Dowodzenia DWD Północny Wschód za lot nad miastem w czwartek wieczorem.
Puchar Prezesa firmy Heops za ostatni lot otrzymał Marcin Bednarski.
Piloci z podium oprócz pucharów otrzymali nagrody finansowe, a wszyscy pozostali
nagrody rzeczowe. Wszyscy uczestnicy zatrzymali przeżycia zdrowej rywalizacji (a większość pilotów lata na tych zawodach w oparciu o tradycyjne przyrządy, bez komputerów) przyjaznej współpracy oraz wspaniałą atmosferę, o którą zadbali organizatorzy.
Powiat Elbląski oraz Miasto i Gmina Pasłęk otrzymali pomoc i wsparcie od wielu lokalnych sponsorów i wolontariuszy.
Sława tych zawodów rozchodzi się szerokim echem w środowisku balonowym i z roku na rok przybywa załóg chętnych do wzięcia w nich udziału.
Tekst i zdjęcia: Ewa Daszewska
Do Pasłęka zobaczyć gotycki zamek, a nad nim balony
Pasłęk – miasto w województwie warmińsko-mazurskim w tym roku obchodzi 727 – lecie istnienia. Warto zobaczyć w nim murowany zamek z XIV wieku mający swoją tajemnicę oraz system fortyfikacji miejskich
(do dziś mury zachowane na 1200 metrach długości, co stawia je w gronie najdłuższych zachowanych murów miejskich w Polsce), ratusz, kościół św. Bartłomieja. Dodatkową atrakcją lata są Zawody Balonowe im. Bogusława Stankiewicza. W dniach od 14 do 18 sierpnia 2024 odbędzie się ich 28 edycja. Honorowy patronat nad zawodami objął Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego Marcin Kuchciński. Organizatorami jest Powiat Elbląski oraz Miasto i Gmina Pasłęk.
Pierwotnie organizowane na początku lata, zwane świętojańskimi, miały stanowić bazę do przygotowania do sezonu sportowego. Przeniesione na czas dożynek zawody spotkały się z lepszymi warunkami pogodowymi. Zebrane z pól uprawy zapewniły więcej możliwości do startów i lądowań.
Założeniem imprezy jest promocja Kanału Elbląskiego, Żuław i Zalewu Wiślanego. Loty balonów uatrakcyjniają turystom zwiedzanie Żuław i Zalewu Wiślanego. Wyczekiwane są każdego lata przez mieszkańców Pasłęka.
Maciej Romanowski Starosta Elbląski kontynuuje inicjatywę śp. Bogusława Stankiewicza dyrektora szkoły i lotnika pomysłodawcy zawodów balonowych w Pasłęku.
Tekst i zdjęcia: Ewa Daszewska
10. Aeropiknik na 770-lecie Paczkowa – relacja
Średniowieczne miasto, zwane „Polskim Carcassonne” pielęgnuje swoją historię, a także rozwija się promując ekologiczne rozwiązania. W tym roku mija 770 lat od uzyskania praw miejskich przez Paczków. Wizytówką Paczkowa stał się także organizowany corocznie Aeropiknik. W dniach 25-27 lipca br. odbyła się już 10. edycja zawodów pod nazwą Balonowy Puchar Polski Balonów na Ogrzane Powietrze, Paczków 2024, które rozegrały się w Paczkowie, Kozielnie i okolicach.
Organizatorami imprezy byli: Gmina Paczków, Ośrodek Kultury i Rekreacji w Paczkowie oraz Klub Sportów Balonowych we Wrocławiu, współorganizatorem – Powiat Nyski.
Odprawa generalna odbyła się w czwartek 25 lipca w Ośrodku Kultury i Rekreacji w Paczkowie. Otworzył ją dyrektor organizacyjny zawodów Henryk Bartoszewski z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu, rodowity Paczkowianin.
Dyrektorem sportowym zawodów był Krzysztof Borkowski, a w jury zasiedli: Andrzej Białkowski – zastępca dyrektora sportowego, Grażyna Dobczyńska – inspektor ds. bezpieczeństwa, Jacek Barski – sędzia. Prognozy meteorologiczne i aktualne pomiary wiatru przygotowywała Iwona Lelątko z IMiGW.
Wyznaczono 7 stref zabronionych (PZ):
PZ1 – obszar zawodów 6500 powyżej gruntu, zgodnie z prawem lotniczym, PZ2 i PZ3 – w promieniu 300 m na wysokości 1300 ft – konie (na zachód od Paczkowa), PZ4 – w promieniu 100 m na wysokości 1300 ft – podstacja elektryczna (na południowy wschód), PZ5 – w promieniu 500 m na wysokości 1700 ft – wiatraki (na południe), PZ6 – w promieniu 500 m na wysokości 1300 ft – krowy,
PZ7 – w promieniu 500 m na wysokości 1300 ft – daniele (na południowy wschód, za Wilamową).
Wyniki konkurencji zawodniczych zapisywane były przy użyciu aplikacji FAI „Balloon Live”. Wysokość separacji pomiaru 2D i 3D w tych zawodach wynosiła: 1300 ft npm.
Ze względów bezpieczeństwa zalecono, pod groźbą kar, przestrzeganie przyjętych limitów prędkości pionowej: 1. w odległości 25 m – względna prędkość podejścia pionowego 3 m/s, 2. 50 m – 5 m/s, 3. 75 m – 8 m/s, 4. indywidualna prędkość pionowego wznoszenia – do 8 m/s.
Wiatr wiał w kierunku na południowy wschód z prędkością ok. 7 km/h i miał z czasem odkręcać na prawo.
Inauguracja na stadionie
Na pierwszy lot załogi udały się na stadion miejski. Tam Artur Rolka Burmistrz Paczkowa uroczyście otworzył Aeropiknik witając mieszkańców i gości – przedstawicieli władz samorządowych i delegacje z miast partnerskich.
Po wywieszeniu o 19.20 zielonej flagi piloci mieli 30 minut na start. Do rozegrania były dwie konkurencje Walc (Hesitation Waltz) – rezultatem była najmniejsza odległość do jednego, najbliższego celu i Cel wyznaczony przez sędziego (Judge Declared Goal). Czekaliśmy na ustąpienie termiki. Klub Sportów Balonowych we Wrocławiu zaprosił mnie na loty z pilotem Damianem Leszczukiem. Załogę stanowili: Robert Helak – Prezes Klubu, Henryk Marczak, Wiesław Bogus i Andrzej Szentak. Wystartowaliśmy o godzinie 19.35 balonem Lindstrand o pojemności 3400 m³. To duży balon, zabrały się z nami trzy mieszkanki Paczkowa. Ale manewrowość w konkurencjach miał mniejszą niż podłużne, sportowe balony typu „raicer”. Przelecieliśmy nad wiatrakami wpisanymi w szachownicę pól. Przed nami po prawej na horyzoncie rysowały się Góry Złote. Malowniczy, lot zakończyliśmy w Ujeźdźcu o 20.25, wiatr znacznie osłabł.
Na stadionie dzieci mogły skorzystać z przejażdżki balonem na uwięzi obsługiwanym przez Klub Sportów Balonowych z Wrocławia.
W piątek rano wiatr do 1000 stóp był bardzo zmienny, była inwersja na wysokości 1300 stóp. Pod nią wiał w kierunku północno wschodnim, a powyżej na południowy wschód i wzmagał się do 10 węzłów na wysokości 4000 stóp.
Wyznaczono cztery konkurencje: Maksymalny dystans do podanego punktu odniesienia (Maximum Distance), Walc (Hesitation Waltz) – pięć celów do wyboru, Minimalny dystans (Minimum Distance), i Łokieć (Elbow), przy czym dwie pierwsze konkurencje można było wykonać w dowolnej kolejności. Start wspólny ze stadionu wymagał szczególnej uwagi ze względu na duże skupisko balonów w bliskiej odległości. Wystartowaliśmy o godzinie 6.10. Przelecieliśmy nad budzącym się miastem, potem górą przelecieliśmy nad skrajem Zalewu w Kozielnie. Piąta konkurencja trzecia w tym locie) miała określone dość długie czasy – minimalny – 15 min., maksymalny 30 min. pomiędzy markowaniem punktów w loggerze. Mieliśmy o tyle komfortową sytuację, że na brzegu przed kępą drzew wiatr wyciszył się do minimalnej prędkości. Chcąc utrzymać jak najmniejszy dystans, pilot przemieszczał się w górę i w dół. Odliczałam czas na stoperze. Z jednej strony widok na tamę na Zalewie w Kozielnie, z drugiej drzewa. Po paru minutach stało się to bardzo nużące. Ostatnia konkurencji Łokieć, dość rzadka, polegała na osiągnięciu największego kąta między wyznaczonymi trzema punktami, również w zadanym czasie. Na prawo widzieliśmy Stary Paczków, a dalej Jezioro Otmuchowskie. Lądowanie było o 7.45 w Pomianowie Dolnym przy niewielkim wietrze 1-1,5 km/h. Pasażerowie, lecący pierwszy raz byli zachwyceni widokami.
Po południu odwołano konkurencje zawodnicze z powodu silnego wiatru o zmiennych kierunkach. Nadchodził front. Kierownik sportowy wyraził zgodę na wolny lot na własną odpowiedzialność pilota. Pilot Witold Filus z wieloletnim doświadczeniem i dużym nalotem wystartował w Kozielnie i przeleciał nad plażą w Kozielnie, gdzie odbywał się piknik rodzinny. Wykonał krótki lot, ale zgromadzona publiczność mogła zobaczyć aerostat w powietrzu. Zaraz potem spadł przelotny deszcz. Jednak zanim spadł, Grupa Lotnicza Roleski z Tarnowa zaprezentowała replikę balonu Braci Montgolfier. Załoga ubrana w stroje stylizowane na osiemnasty wiek postawiła balon, który następnie asekurowany przez nią wznosił się nad plażą na linach; nie było to łatwe, gdyż wiatr się wzmagał.
Widowiska muzyczne i stoiska gastronomiczne i handlowe skupiały tłumy gości do późnej nocy. Szczególnym zainteresowaniem na festynie cieszył się namiot Strefy VR z Wrocławia, w którym entuzjaści lotnictwa mogli spróbować swoich sił na symulatorach wirtualnej rzeczywistości, przeżywając realistyczne i pełne emocji symulacje: lotu samolotem – mogli latać nad górami sterując swoim ciałem, lotu balonem – mogli polatać nad egzotyczną wyspą balonem i lotu lotnią.
O zmierzchu wiatr ucichł i można było rozstawić balony. Odbył się oczekiwany pokaz laserowy na podświetlonych powłokach balonowych przy muzyce.
Festyn w Kozielnie
W sobotę rano wiatr był zmienny, powyżej 1000 stóp w kierunku na północny zachód.
Wyznaczono pięć konkurencji: Cel deklarowany przez pilota (Pilot Declared Goal), Minimalny dystans dwóch celów w dwóch ćwiartkach krzyża (Minimum Distance Double Drop), dwukrotnie Maksymalny dystans do podanego punktu odniesienia (Maximum Distance), Cel wyznaczony przez sędziego (Judge Declared Goal). Start był indywidualny. Trzeba było znaleźć miejsce minimum 1500 m na południowy wschód od celu – PZ5, nad którym trzeba było przelecieć, aby osiągnąć kolejny cel wyłożony na stadionie. Wystartowaliśmy o 6.25 w Gościcach. Ominęliśmy wiatraki, przelecieliśmy nad Paczkowem, trochę za wysoko z lewej mijając krzyż na stadionie, ale za to w kolejnej konkurencji osiągnęliśmy trzecią lokatę. Widząc w dali przed sobą Górki Pasterskie, wylądowaliśmy o 7.25 w Lubiatowie.
W sobotę po południu był wspólny start z plaży w Kozielnie. Rozegrano jedną konkurencję – Walc (Hesitation Waltz) – do wyboru były cztery cele. Po wciągnięciu na maszt zielonej flagi zawodnicy mieli 20 minut na start. Dwa balony wybrały cel nad taflą Zalewu w Kozielnie, majestatycznie żeglując nad taflą wody. Wystartowaliśmy o 19.15 w Kozielnie i kierowaliśmy się na południowy wschód. Wylądowaliśmy o 20.30 w Paczkowie, nieopodal stacji Orlen.
W Kozielnie w tym czasie, odbywały się loty balonu na uwięzi obsługiwanego przez Klub Sportów Balonowych z Wrocławia. Do późnych godzin nocnych ustawiała się kolejka chętnych na podniebną przejażdżkę.
Po locie podsumowano wyniki. Ich ogłoszenie miało miejsce na scenie w Kozielnie.
Zakończenie zawodów i uroczyste wręczenie nagród miało miejsce na scenie na plaży w Kozielnie, która przez cały weekend gromadziła mieszkańców okolicznych gmin i turystów na pokazach artystycznych.
W ciągu trzech dni wykonano 4 loty zawodniczych, w których rozegrano 12 konkurencji. Wyniki ogłosił dyrektor zawodów Henryk Bartoszewski. W klasyfikacji generalnej zwyciężył Roman Bauta Balonem Nexbau, Zdobywając 10326 pkt, drugie miejsce zajął – Witold Filus – 9708, trzecie – Jarosław Łabuda – 8914, kolejne: 4. Kacper Borkowski – 7558, 5. Ewelina Leszczuk – 6964, 6. Piotr Radomski – 5761, 7. Damian Leszczuk – 5522, 8. Bartłomiej Pyza – 4159, 9. Włodzimierz Klósek – 2395, 9. Ryszard Krukowski – 2395.
Sklasyfikowano 10 zawodników. Pierwsza piątka zawodników otrzymała puchary oraz wysokie nagrody pieniężne, które potwierdziły prestiż imprezy z roku na rok udoskonalanej przez organizatorów. Zainteresowanie sportami lotniczymi w regionie jest coraz większe. Zawody podnoszą walory turystyczne gminy. Uczestnicy zawodów z kolei zwiedzali piękne zakątki Opolszczyzny – Paczków, Złoty Stok, Kłodzko, Kamieniec Ząbkowicki, Nysę – i pobliskiego czeskiego Jawornika.
Tekst i zdjęcia [nie podpisane innym nazwiskiem]: Ewa Daszewska. Wszystkie zdjęcia z Paczkowa >>
Alledit.pl