Wodowanie na pustyni
Wodowanie na pustyni na zakończenie przygody z Katarem? O lotach balonami w scenerii wschodzącego słońca opowiedział mi Marek Michalec z Krakow Balloon Team.
Na zakończenie cyklu imprez uświetniających zakończenie rozgrywanych w ubiegłym roku Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Katarze w dniach 19-29 stycznia 2023 odbył się 3. Festiwal Balonowy w Doha. Wzięło w nim udział 50 załóg z różnych stron świata (z Danii, Francji, Kataru, Litwy, Słowacji, Słowenii, Turcji, USA, Wielkiej Brytanii), dwie brazylijskie załogi nie przybyły w związku z oczekiwaniem na balony, które startowały wcześniej w Albuquerque. Nie zabrakło polskich reprezentantów. Tym razem były to aż cztery załogi: 1. Marek Michalec, Dawid Długosz, Sabina Hawryłko balonem „Małopolska”, 2. Eryk Czarkowski, Anna Gajewska, Jerzy Lupa balonem „RMF”, 3. Jacek Bogdański, Piotr Lubaczewski „Łatkiem”, 4. Krzysztof, Kacper i Marcjanna Borkowscy balonem żółto-zielonym. Przylecieli do Doha samolotem, w ten sposób przybyły też wcześniej balony z wyposażeniem – dokładnie zabezpieczone, czekały na załogi w hangarze.
Organizatorzy zapewnili każdej załodze samochód z kierowcą oraz jedną osobą do pomocy przy rozkładaniu i składaniu balonu. Kierowcy z małym doświadczeniem i zupełnym brakiem praktyki w jeździe po pustyni, zostali poinformowani, jak należy przygotować samochód do jazdy po pustyni, w którym momencie i ile (ok. 1,5 atmosfery) spuścić powietrza z opon, żeby przejechać przez pustynię. Załogom pomagał też nasz rodak Paweł „Lojak” Kozarzewski, który w Katarze gości często latając tam paralotniami i dronem. Był im także przewodnikiem po pustyni, wszak spenetrował ją z góry dokładnie, ujeżdżał też wydmy specjalnym suwem.
Loty odbywały się rano, a wieczorem nad zatoką w Doha co dzień odbywały się nocne pokazy części podświetlonych balonów. Wyjątkowy był dzień 20.01.2023, kiedy w porcie miały rozbłysnąć wszystkie 50 balonów. Jednakże zbyt silny wiatr znad Zatoki uniemożliwił postawienie wszystkich balonów. Na scenie odbywały się występy muzyczne, na ekranach wyświetlano filmy z lotów na poprzednich festiwalach.
Dodatkową atrakcją były balony „special shape”, m.in.: żarówka, słońce, serce, truskawka. Nie udało się postawić ufoludka, to zbyt trudny kształt przy morskiej bryzie na terenie okolonym z trzech stron przez morze. Galę podziwiali turyści z całego świata.
O godzinie 4.00 rano codziennie odbywały się odprawy, na których omawiano warunki pogodowe, a gdy były łaskawe wyjeżdżano w teren na start. Starty odbywały się z poziomu morza, a loty były dopuszczalne do wysokości 600m (2000 ft) z ominięciem stref wojskowych. Wiatry były bardzo ciekawe, dawały możliwość zmiany kierunku na różnych wysokościach często nawet o ponad 90°. Prędkości wiatru przy ziemi wahały się od 2 do 5 m/s.
Piloci wykonali pięć lotów. Dwa pierwsze starty były sprzed stadionu Kalifa.
Kolejny lot we wtorek, dzień po obfitym deszczu, był szczególny. Załogi wyjechały na start do oazy położonej w głębokiej pustyni, po drodze mijając przelotne opady. Dołem wiał wiatr północny, a górą powrotny prawie południowy wiatr. Pustynię przecinały wydmy i …jeziora. Powstały po deszczu i nie zdążyły odparować. Woda nie wsiąka w twarde podłoże, na którym gromadzi się sól. Część pustyni była piaszczysta, część kamienista. Z balonu w dali na południu widoczna była pustynia skalista w Arabii Saudyjskiej.
Piloci starali się minąć osady Beduinów i wydmy, na które nie powinno wjeżdżać się samochodami pick-up nie przystosowanymi do jazdy po pustyni. Marek Michalec „Małopolską” wylądował niedaleko za jedną z osad. Składała się z jednego namiotu i przyczep campingowych. Jej mieszkańcy zaprosili załogę na kawę, śniadanie i opowiedzieli o panujących zwyczajach. Budują takie obozy na pustyni na kilka miesięcy w roku od listopada do kwietnia. Uprawiają trzy sporty: wyścigi na wielbłądach, sokolnictwo i hodują konie arabskie. Przyjęli polską załogę bardzo życzliwie i gościnnie. Nie stanowił problemu brak okrycia twarzy jasnowłosej Sabiny, nieprzygotowanej na taką wizytę.
Kłopoty z łącznością, mimo zabrania dobrych GPS, uniemożliwiły kontakt z drugim pilotem z Krakow Balloon Team Erykiem Czarkowskim. Eryk minął osady, Musiał szukać miejsca do lądowania po długim locie, a wokół niego jeziora. Kierunek wiatru nie pozwalał na manewry, a poza tym wiatr stawał się mocniejszy. Szybki ogląd sytuacji i decyzja – lądowanie na małej wysepce jeziora po wyhamowaniu balonu na wodzie. Wyjątkowe!
Następnego dnia start do lotu miał miejsce w Lusajl przy nowo budowanym torze formuły 1, z widokiem na jeden z mundialowych stadionów.
Ostatni lot odbył się ze startu z Katara Beach z przelotem nad polską ambasadą i całą Doha. To był ostatni lot w Katarze podczas tej edycji festiwalu ze względu na silny wiatr. Balony zostały spakowane i wyruszyły do kraju drogą wodną.
Załogi mogły wrócić na wielbłądach, ale to na inną opowieść:) Wybrały samolot.
Klimat przygody możecie oglądać dzięki uprzejmości członków załóg Krakow Balloon Team, będących autorami zdjęć.
O sportowych zmaganiach załogi Krzysztofa Borkowskiego z balonami i nie tylko, można przeczytać w marcowym numerze Przeglądu Lotniczego w relacji Marcjanny i Krzysztofa Borkowskich.
Natomiast relację z poprzedniej edycji festiwalu opisaną przeze mnie na podstawie wywiadu z Mirkiem Konefałem można sobie przypomnieć w relacji z lutego 2022 Balony nad Doha
Ewa Daszewska